poniedziałek, 24 listopada 2014

Projekt Denko - odsłona piąta

Witajcie,

Korzystając z dnia wolnego postanowiłam napisać szybkiego posta o zużyciach.. ostatnich miesięcy ;-) Tak, tak. Chcę zrezygnować z comiesięcznego pokazywania Wam moich śmieci których zazwyczaj jest za mało. Notki będą pojawiać się gdy już coś konkretniejszego uzbieram :-)
W moim koszyczku zaczęło już brakować miejsca więc to odpowiedni moment :-)


To całkiem spora ilość jak na mnie :-) Podzieliłam denko na trzy grupy:


Włosy

Loreal Elvive " Smooth - Intense " to duet do którego chętnie wracam. Moje włosy są po nim wygładzone i odżywione. Zawsze mam w zapasach kolejny zestaw.
Loreal Elvive " Fibrology " miałam też szampon ale nie wiem, gdzie podziała się butelka. Jedno jest pewne - nie polubiliśmy się. Nowa linia miała pogrubić moje włosy, nic takiego nie zauważyłam. Czułam natomiast, że są przeciążone po zastosowaniu maski.
Garnier " Ultimate Blends " mleczko waniliowe i papaya ogromnie cieszę się z zakończonej przygody. O duecie przeczytacie TUTAJ. Ja natomiast straciłam ochotę na testowanie kolejnych wariantów.



Ciało

Żele pod prysznic Nivea 
" Sunny melon " oraz " Water lily " Klasyczne opakowanie i bajeranckie kuleczki w środku zachęciły mnie do zakupu. Owe kuleczki w żaden sposób nie peelingują - fajnie wyglądają :-P. Zapachy całkiem przyjemne. Konsystencja dla mnie troszeczkę za gęsta. Raczej nie kupię ponownie.
Żel pod prysznic Dove Wiecie, że nawet nie mogę przypomnieć sobie zapachu? Widocznie nie robił ani wrażenia ani krzywdy. Moim numerem jeden jest Dove ogórkowy którego ostatnio nie mogę nigdzie znaleźć...
Garnier - Mleczko do ciała do skóry suchej Wspominałam Wam, że uwielbiam krem do rąk z tej linii. Mleczko mam wrażenie jest gorszej jakości niż kiedyś... Wątpię abym zakupiła ponownie.
Lush " Sweetie pie " moja pierwsza galaretka pod prysznic. Zanim doszłam do tego, że źle ją stosuję było już za późno (pff ! na co mi czytanie instrukcji.. jestem TAKA mądra) mimo wszystko udało się zużyć. Pięknie pachnie. Na pewno kupię jeszcze raz.


Twarz

Garnier BB Cream Użyłam kilka tubek lecz z czasem zaczął mnie uczulać. Szkoda, naprawdę go lubiłam.
Soraya " Baza silikonowa " Nie wiem ile ma lat. Znalazłam ją w kosmetyczce i wolę nie ryzykować. Zużyłam 3/4 ale nie zauważyłam aby jakoś mega wydłużała żywotność podkładu.
La Roche Posay " Effeclar Duo " U mnie się nie sprawdził. Więcej o nim TUTAJ
Nivea " Beauty Cream " również bardzo przeze mnie lubiany. Z czasem chyba z niego wyrosłam ;-)
Loreal i mój pierwszy płyn micelarny. Tak się polubiliśmy, że zużyłam kilka butelek. Niestety ostatnia nie wiedzieć czemu zaczęła mi się "pienić " (?) na twarzy podczas użytkowania.
Garnier " Refreshing scrub " Podczas wyprzedaży kosmetyków u mnie w sklepie kupiłam go za grosze. Całkiem fajny, niestety dla mnie konsystencja zbyt zbita. Troszeczkę ciężko mi się go używało.
Lush " Ocean Salt " Świetny zdzierak o kwaśnym zapachu/smaku ;-) Więcej o nim: TUTAJ
Zdecydowanie do niego powrócę.
Lush " Breath Of Fresh Air " Tonik do twarzy. Fajne uczucie orzeźwienia. Dla mnie za mało oczyszczał.
Lush " The Sacred Truth " Kolejna maseczka z Lush którą bardzo polubiłam. Mogłabym się tylko doczepić, iż nie zauważyłam oczyszczenia... Mimo wszystko fajny produkt. Więcej TUTAJ


Uff.. to by było na tyle. Zapomniałam o mydełku (kawałek puszkowego opakowania na zdjęciu grupowym ;-)) więc o nim następnym razem ;-)
Dobrnęłyście do końca?

Znacie któryś z moich denkowców? Jak Wam poszło w tym miesiącu?

Magda

poniedziałek, 17 listopada 2014

Rosyjskie płynne złoto

Hej,

No nie, aż tak dobrze nie będzie. Natomiast gdy odnajdę takie źródełko dam znać ;-)

O rosyjskich kosmetykach było słychać już dawno i głośno. Kiedy blogosfera tętni już innymi produktami ja dopiero zachwycam się złotym peelingiem od Organic Therapy.






Zamknięty jest w (trochę umorusanej już) 150 ml tubce z zamknięciem na "klik", otwór idealny dzięki któremu dozujemy potrzebną ilość. Szacie graficznej nie mam nic do zarzucenia. Biało - pomarańczowa z podstawowymi informacjami i logo firmy.  
Natomiast sam peeling to mój ulubiony ostatnio produkt i żałuję, że już sięga dna...

Zacznę od zapachu bo jest MEGA ! Peeling pachnie prawdziwymi migdałami i zdecydowanie należy do grupy tych które mamy ochotę zlizać z twarzy. 



Jak widzicie na zdjęciu, jest on gęsty i wystarczy mała ilość do wyszorowania całej buźki.
Nie ma on kilku peelingujących granulek w składzie, jest niejako cały złożony z drobinek (mam nadzieję, że wiecie co mam na myśli ;-) ) lecz nie obawiajcie się, masaż twarzy wykonany tym produktem jest bardzo przyjemny. No i do tego ten śliczny mieniący się kolor .
To najlepszy peeling jaki stosowałam do tej pory. Skóra jest oczyszczona, pory zwężona a twarz bardzo gładka.

Znacie ten peeling? Nadal używacie rosyjskich kosmetyków czy raczej zauroczenie nimi minęło?

Magda




wtorek, 11 listopada 2014

Będą przeprosiny, awans i.. recenzja.

Witajcie,

Ogromnie Was przepraszam za tak długą nieobecność (zarówno u mnie jak i na Waszych blogach)
W ostatnim czasie wydarzyło się sporo zarówno pozytywnych jak i negatywnych rzeczy w moim życiu...
W pracy zaczęłam trening na kolejnym stanowisku, które pomalutku zaczynam ogarniać. Jest to chyba najcięższy departament z jakim miałam do czynienia. Dodatkowo przeszłam na inny kontrakt i pracuję dłużej a także wieczorami i w weekendy.
Ponad miesiąc temu odeszła osoba która dawno temu była mi bardzo bliska. Ogromnie to przeżyłam i w sumie po dzień dzisiejszy nie mogę się pozbierać... Po powrocie spojrzałam na wszystko z zupełnie innej perspektywy i małymi kroczkami zmieniam swoje życie...
Do tego siłownia, obowiązki "ch* Pani domu" ( Madziu, ogromnie podoba mi się ten zwrot ;-) ) i na nic nie mam czasu.
Kochane, może doradzicie mi jak mam się lepiej zorganizować? Bo gdybym dziś nie zrezygnowałabym z siłowni pewnie nie miałabym czasu na wspaniały peeling (o nim wkrótce) i odwiedzenie zakurzonego bloga :-)

Daaawno temu obiecałam Wam recenzję kremu który zdziałał u mnie cuda. Mimo, że z opóźnieniem słowa dotrzymuję ;-)


Przedstawiam Wam Vichy - Detoksykujący krem na noc przeciw niedoskonałościom a także szanowną Lunkę, która wytrwale pozowała do zdjęc :-)
Od producenta: " Dla dorosłych kobiet o skórze z niedoskonałościami. Detoksykujący krem na noc, redukujący produkcje sebum i hamujący rozwój toksyn "


Po nieudanej przygodzie z Effeclar Duo sięgnęłam po coś innego. Szczerze przyznaję, że zauważyłam ogromną zmianę po paru dniach. Wszystkie zmiany znikały na moich oczach. Pory były zwężone, a skóra delikatniejsza. 
Konsystencja jest lekka, przyjemna. Krem nie pozostawia tłustego filmu. Wchłania się ekspresowo.
Nic dodać nic ująć. Dla mnie to krem idealny.


Warto też dodać, że od kiedy go stosuję nie pojawiają się żadne problemy. Bo przecież lepiej zapobiegać niż leczyć ;-)
Cena wydaje mi się nie jest wygórowana ok €19 / 40ml (aktualnie jest na promocji w Boots za 14,24) więc na pewno zaopatrzę się w jeszcze jedną tubkę. 



Macie swoje sprawdzone kremy? Czy testujecie nowośći? 

Magda


Serdecznie informuję, że podczas robienia zdjęć Lunka w żaden sposób nie ucierpiała ani nie stała jej się żadna krzywda :-)